loading...

Aktualności

Środa 23 lipca 2017
Zamknij wpis

PAŹDZIERNIK MIESIĄCEM MISYJNYM I RÓŻAŃCOWYM

Zapraszamy codziennie na godz.17.00 na nabożeństwa różańcowe z adoracją przy wystwionym Najświetszym Sakramencie.  We wtorki o godz.16.45 różaniec prowadzą dzieci. Papież Franciszek ogłosił ten miesiąc nadzwyczajnym czasem modlitwy i wspracia dla misji.

O RÓŻAŃCU
Od najwcześniejszych dni Kościół prosił swych wiernych, aby modlili się słowami 150 Psalmów Dawidowych. Zwyczaj ten wciąż jest powszechny wśród księży, którzy odmawiają niektóre z tych psalmów każdego dnia. Nie było jednak rzeczą łatwą dla każdego zapamiętać 150 psalmów. Kolejną trudnością, jeszcze przed wynalezieniem druku, było wydanie księgi psalmów. Z tego powodu niektóre ważne księgi, np. Biblia, musiały być przywiązane łańcuchem, niczym – w dzisiejszych czasach- książki telefoniczne; w przeciwnym razie ludzie zabraliby je i uciekli.

Tak się składa, że doprowadziło to do głupiego kłamstwa, zgodnie z którym Kościół użył łańcucha, aby nie pozwolić ludziom czytać Biblii. Tymczasem prawda jest taka, że Biblia została przywiązana łańcuchem właśnie po to, aby ludzie mogli ją czytać. Książki telefoniczne też są przywiązane i sięga do nich więcej ludzi we współczesnym społeczeństwie niż do jakiejkolwiek innej książki!

 

Ludzie, którzy nie mogli czytać 150 psalmów, chcieli robić coś innego w zamian. Dlatego zastąpili je stu pięćdziesięcioma Zdrowaśkami. Podzielili je na piętnaście dziesiątek. Każda z części miała być odmawiana przy jednoczesnym rozważaniu różnych momentów z życia naszego Pana.

Aby oddzielić te dziesiątki, każda z nich rozpoczynała się od Ojcze Nasz, a kończyła się doksologią ku chwale Trójcy Świętej.

Święty Dominik, który umarł w 1221 r., otrzymał od Matki Bożej polecenie, aby głosić i rozpowszechniać to nabożeństwo dla dobra dusz, dla pokonania zła i dla dobra Świętej Matki Kościoła, i dlatego dał nam Różaniec w jego obecnej, klasycznej formie.

Czarna Śmierć, która spustoszyła Europę i zmiotła z powierzchni ziemi jedną trzecią jej ludności, sprawiła, że wierni zwrócili się do Matki naszego Pana, aby otoczyła ich swą opieką w czasie, gdy śmierć stała się tak powszechna.

Czarna Śmierć należy do przeszłości. Lecz teraz Czerwona Śmierć komunizmu pustoszy ziemię. Uważam za interesujące, że gdy Najświętsza Maryja Panna ukazała się w Fatimie w 1917 r. z powodu ogromnego upadku moralnego w wigilię bezbożności, poprosiła, aby po „Chwała Ojcu” dodawać „miej miłosierdzie dla wszystkich dusz; zachowaj je od ognia piekielnego, zaprowadź wszystkie dusze do nieba”.

Panuje opinia, że w Różańcu jest zbyt dużo powtórzeń, gdyż Modlitwa Pańska i Zdrowaś Mario odmawiane są tak często; dlatego niektórzy ludzie twierdzą, że Różaniec jest monotonny.

Przypomina mi to kobietę, która przyszła do mnie pewnego wieczoru po moich katechezach dla konwertytów. Powiedziała mi: „Nigdy nie zostanę katoliczką. Wciąż mówicie te same słowa w Różańcu, a nikt, kto wciąż powtarza te same słowa, nie jest szczery. Nigdy nie uwierzyłabym nikomu, kto powtarza swe słowa i Bóg też by mu nie uwierzył”.

Spytałem ją, kim jest mężczyzna, który z nią przyszedł. Powiedziała, że jest to jej narzeczony. Spytałem: „Czy on cię kocha?” „Oczywiście, że tak”. „Ale skąd wiesz na pewno?” “Powiedział mi”. “Co ci powiedział?”

“Powiedział ‘Kocham cię’”.

“Kiedy powiedział ci to po raz ostatni?”

“Jakąś godzinę temu”.

“Czy powiedział ci to przedtem?”

“Tak, wczoraj wieczorem”.

„Co konkretnie powiedział?”

„Kocham cię”.

„Ale nigdy przedtem ci tego nie wyznał?”

„Mówi mi to każdego wieczora”.

Powiedziałem jej: “Nie wierzę mu. Wciąż powtarza to samo, zatem nie jest szczery”.

Piękna prawda jest taka, że nie ma powtórzenia w słowach „Kocham cię”. Ponieważ wypowiadane są one w nowym momencie i w nowym miejscu w przestrzeni, słowa te nie znaczą tego samego, co oznaczały w innym czasie i w innym miejscu.

Miłość nigdy nie jest monotonna mimo jednolitości, z jaką jest wyrażana. Umysł jest nieskończenie zmienny w swym języku, lecz serce takie nie jest. Serce mężczyzny w zetknięciu z kobietą, którą kocha, jest zbyt ubogie, aby ujmować nieskończoność swego uczucia w różne słowa. Dlatego serce używa jednego wyrażenia „kocham cię” i mówiąc je wciąż od nowa, nigdy się nie powtarza. Jest to jedyna prawdziwa wiadomość we wszechświecie. I gdy odmawiamy Różaniec, mówimy Bogu, Trójcy Świętej, Wcielonemu Zbawicielowi i Matce Najświętszej: „Kocham Cię, kocham Cię, kocham Cię”. Za każdym razem znaczy to coś innego, ponieważ przy każdym dziesiątku nasz umysł rozważa nowy dowód miłości naszego Zbawiciela.

Różaniec jest najlepszą terapią dla strapionych, nieszczęśliwych, przerażonych i przygnębionych dusz właśnie dlatego, że wymaga jednoczesnego zaangażowania trzech zdolności: fizycznej, wokalnej i duchowej, dokładnie w tej kolejności.

Różaniec jest księgą niewidomych, w której dusze widzą i w której rozgrywa się największy dramat miłości, jaki widział świat; jest księgą prostaczków, która wprowadza ich w tajemnicę i wiedzę bardziej satysfakcjonującą niż wykształcenie innych ludzi; jest to księga starców, których oczy zamykają się pod cieniem tego świata i otwierają na materię świata przyszłego. Moc Różańca jest nieopisana.

Jeśli pragniesz kogoś nawrócić do pełni wiedzy o naszym Panu i Jego Mistycznym Ciele, naucz go Różańca. Stanie się jedna z dwóch rzeczy. Albo zaprzestanie on odmawiać Różaniec – albo otrzyma dar Wiary.


opr. za: Arcybiskup Fulton J. Sheen

inne historie różańcowe:

Dlaczego nawała turecka niespodziewanie załamała się pod Lepanto? Dlaczego Maryja objawiła się w malutkiej wiosce, która nosi imię córki Mahometa? Dlaczego Armia Czerwona wycofała się z Austrii? Jakie tajemnice kryją tajemnice różańcowe?

Ci, którzy będą gorliwie odmawiali Różaniec, „otrzymają wszystko, o co poproszą”, usłyszał od samej Maryi błogosławiony Alanus de la Roche. Historia zna wiele przypadków, które pokazują, że tłum rozmodlonych ludzi był w stanie zatrzymać wielkie historyczne kataklizmy.

Bitwa ze wspomaganiem
„Z bazyliki Piotrowej uczynię stajnię dla moich koni!” – odgrażał się sułtan Selim II. Nie wyglądało to na puste przechwałki. Sto lat wcześniej tureckie imperium zdobyło Konstantynopol, stolicę wschodniego chrześcijaństwa. Teraz żarłocznie pochłaniało kolejne połacie Europy. Sztandar proroka łopotał już na Bałkanach, na Węgrzech, zagroził Wiedniowi. Padła wyspa Rodos, padł Cypr. Po Adriatyku uganiała się flota turecka, atakując weneckie placówki. W Europie Zachodniej nie rozumiano powagi sytuacji. Francja wręcz namawiała Turków do akcji zaczepnych przeciw swoim rywalom. Jedynie papież Pius V próbował zorganizować jakąś koalicję. Wreszcie udało się stworzyć Świętą Ligę – sojusz Rzymu, Wenecji i Hiszpanii. Tylko tyle. Ale Pius V liczył na „tajną broń” – Różaniec. „Brat chodak” – tak o nim mówiono – nie pasował do swoich poprzedników, papieży renesansu. Żył surowo, po wyborze nie zdjął nawet swojego dominikańskiego habitu. Choć nie zaniedbywał żadnych niezbędnych działań, modlitwę uważał za środek najskuteczniejszy.

Gdy u brzegów Sycylii zaczęła gromadzić się chrześcijańska flota, Pius V zorganizował „drugi front”. Na jego prośbę w całej Europie miliony ludzi pościły i odmawiały Różaniec w intencji zwycięstwa. Papież spędzał długie godziny na modlitwie w swojej kaplicy. Każdego dnia ulicami Rzymu ciągnęły procesje bractwa różańcowego z obrazem Matki Bożej Śnieżnej. Również załogi okrętów, na prośbę Piusa, codziennie odmawiały Różaniec. Rankiem 7 października 1571 roku flota chrześcijan starła się z turecką armadą w Zatoce Korynckiej, w pobliżu miasta Lepanto.

Zanim słońce zaszło, z dumnej floty „pana całej ziemi” zostały tylko drzazgi pływające w czerwonej od krwi wodzie. Trzydzieści tysięcy Turków poległo lub zostało rannych, trzy tysiące dostało się do niewoli. Piętnaście tysięcy chrześcijańskich wioślarzy-niewolników odzyskało wolność. Chrześcijan poległo 8 tysięcy, a 21 tysięcy odniosło rany. Wśród tych ostatnich był pewien młody Hiszpan. Nazywał się Miguel de Cervantes, późniejszy autor „Don Kichota”. Do końca życia chwalił się udziałem w bitwie pod Lepanto, „najszczytniejszej potrzebie, jaką widziały wieki przeszłe i obecne, i jaką przyszłe mają nadzieję oglądać”. Bezwładną rękę traktował jak zaszczytną pamiątkę. „Wolę to, że byłem obecny w tej wspaniałej bitwie, niż od moich ran być wolny, nie biorąc w niej udziału” – napisał.

Gdy posłaniec z wieścią o zwycięstwie dotarł do Rzymu, papież, dzięki widzeniu, które miał w dniu bitwy, wiedział o wszystkim. Na pamiątkę ocalenia chrześcijaństwa ogłosił 7 października świętem Matki Bożej Zwycięskiej. Nieco później zmieniono nazwę na obchodzone do dziś w całym Kościele święto Matki Bożej Różańcowej. Wenecjanie po bitwie postawili w swoim mieście kaplicę ku czci Matki Bożej Różańcowej. Na jej ścianie widnieje napis: „Nie odwaga, nie broń, nie dowódcy, ale Maryja różańcowa uczyniła nas zwycięzcami”.

Austriacy na kolanach
Historycy mają twardy orzech do zgryzienia, zastanawiając się nad powojennymi losami Austrii, która, podobnie jak Niemcy, podzielona została na strefy okupacyjne, przy czym Związkowi Radzieckiemu przypadła najbogatsza część kraju – Dolna Austria – opowiada Mirosław Laszczak w „Historii różańca” – „Wyzwoliciele” spod znaku czerwonej gwiazdy za nic nie chcieli opuścić zajętych przez siebie terenów. I wtedy – po raz kolejny – okazało się, że pomoc płynąca z Różańca ma nie tylko duchowy charakter.
Austria była dla Stalina łakomym kąskiem: zdobył przyczółek, z którego mógł kontrolować sytuację w Czechach, Niemczech i na Węgrzech. Wiedeń podzielony był jak Berlin. Austria miała podzielić los Niemiec. Sowieci wywozili urządzenia przemysłowe i niszczyli gospodarkę znakomicie rozwiniętego kraju. Nikogo nie dziwiło, że wojska radzieckie nie chciały opuścić kraju nad Dunajem.

I wtedy, w obliczu zagrożenia komunizmem, skromny austriacki franciszkanin, ojciec Petrus Pavlicek, poprosił o codzienny Różaniec w intencji odzyskania niepodległości. Wezwał naród do Pokutnej Krucjaty Różańcowej. Jego wezwanie nagłośniły władze kościelne. Mnich miał niesamowitą charyzmę: jeździł po całym kraju, namawiając ludzi do modlitwy i nawrócenia. Żar, z jakim przemawiał, sprawiał, że ludzie chętnie wstępowali w szeregi krucjaty. – Wierzono, że skoro kilka wieków wcześniej, walczący pod sztandarem Maryi, król Jan III Sobieski wspomagany modlitwami bractw różańcowych ochronił Wiedeń, i tym razem ocalenie przyjdzie za sprawą gorliwie odmawianego Różańca – pisze Mirosław Laszczak. – Aż siedemset tysięcy Austriaków przesuwało w palcach paciorki, przed obrazami Matki Boskiej Różańcowej odbywały się błagalne modlitwy i nabożeństwa. Na klęczkach proszono o wyjście Armii Radzieckiej z Austrii.

Modlitwa różańcowa ogarnęła cały kraj. W 1950 r. ponad 35 tysięcy Austriaków przeszło przez Wiedeń w ogromnej Maryjnej Procesji Światła. Co ciekawe, na czele procesji szli politycy: kanclerz Leopold Figl i Julius Raab, liderzy Austriackiej Partii Ludowej. Cztery lata później w podobnej procesji przez wiedeńskie ulice szło już 60 tys. Austriaków. Sprawa negocjacji ze Stalinem wydawała się beznadziejna. Rząd Austrii spotykał się z ministrem spraw zagranicznych Wiaczesławem Mołotowem ponad 300 razy. Bez skutku. Gdy wiosną 1955 r. po raz kolejny Raab i Figl jechali do Moskwy, wezwali członków krucjaty do gorącej modlitwy. I wówczas, gdy delegacja rządu toczyła żmudne negocjacje z Mołotowem, wydarzyło się coś nieoczekiwanego. 13 kwietnia – w dzień fatimski – Sowieci niespodziewanie zgodzili się opuścić Austrię. Zadowolili się odszkodowaniem finansowym. Austrię ogarnął szał radości. 15 maja 1955 roku stojący na balkonie wiedeńskiego Belwederu minister Leopold Figl zawołał: „Dziękując Bogu Wszechmogącemu, podpisujemy umowę i z radością wołamy: Austria jest wolna!”.

Fatima,córka Mahometa
Rosja kipi, przygotowując leninowską rewolucję 1917 roku. Niebawem krew poleje się strumieniami. Wokół wybuchają bomby I wojny światowej. Na krańcu Europy w zapomnianej przez wszystkich wiosce troje małych pastuszków otrzymuje przesłanie mające przesądzić o losach świata. Łucja ma dziesięć lat, Franciszek dziewięć, a najmłodsza Hiacynta siedem.

Objawienie w Fatimie ma kluczowe znaczenie w historii Różańca. To tu Maryja wielokrotnie wzywała do odmawiania tej modlitwy, z tą zapomnianą przez ludzi wioską wiązała wielkie obietnice.

Znany publicysta katolicki Vittorio Messori w samej nazwie wioski doszukuje się niezwykłego symbolu: „Dlaczego Matka Boża z tylu miejsc, w których mogła się ukazać, wybrała właśnie zagubioną pośród gór wioskę, która nazywa się tak samo jak umiłowana córka Mahometa? Fatima w świecie muzułmańskim, a przede wszystkim szyickim, spełnia rolę maryjną.

Jest związana między innymi z apokaliptycznymi wydarzeniami końca świata – tak jak Maryja – i pełni rolę związaną z miłosierdziem, zwłaszcza dla szyitów. O ile mi wiadomo, a sprawdziłem to dość dobrze, w całej Europie Zachodniej istnieje tylko jedno miejsce o nazwie Fatima i – nawiasem mówiąc – jest to zagubiona między górami wioska, której nikt jeszcze niedawno nie znał, nawet w Portugalii. Dlaczego Matka Boża miałaby się ukazać właśnie tam? Czy to był przypadek? W tych sprawach nic nie jest przypadkowe”.

Autor książki „Przekroczyć próg nadziei” przypomina, że sam zamach na Papieża nieprzypadkowo miał miejsce 13 maja, dokładnie w rocznicę pierwszego objawienia Maryi. Plac Świętego Piotra rozdarły strzały. Wszechmoc Boża znów objawiła się w słabości. Bezradny, zakrwawiony Jan Paweł II na oczach całego świata ukazał kwintesencję chrześcijaństwa: z serca przebaczył zamachowcowi. Ludzie na całym świecie dotknęli tajemnicy Boga.

Rok później Jan Paweł II przez czterdzieści minut modlił się w Fatimie, dziękując Maryi za ocalenie życia i powrót do zdrowia. Co chciała nam powiedzieć Maryja, wzywając do modlitwy różańcowej w wiosce mającej imię córki Mahometa?

cyt. za: gosc.pl